*Oczami Sandry*
Słoneczne
promienie padały na moją twarz.Otworzyłam oczy i wyszłam z
łóżka.Spojrzałam na zegarek, 8:00. Poszłam do łazienki i umyłam się
uczesałam i ubrałam.Zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie. Nagle
zadzwonił telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu. Harry.
- Hejka - zaczęłam rozmowę.
- Cześć, słuchaj co robisz? - zapytał Harry.
- Właśnie będę robić śniadanie a co? - odpowiedziałam i zaczęłam wyjmować odpowiednie składniki z szafki.
- Możemy do ciebie przyjechać? - usłyszałam.
- Jasne. A dlaczego? - zdziwiona zadałam pytanie.
- Tak po prostu wpaść. Czyli możemy? - zapytał upewniając się chłopak.
- Tak. - powiedziałam uśmiechając się.
- Okey, za chwilkę będziemy. - powiedział Hazz.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam i zabrałam telefon od ucha.
Rozłączyłam się. Zaczęłam powoli robić kanapki.Chwilę później usłyszałam dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.W drzwiach stał nie kto inny jak chłopacy. Przywitałam się z nimi i zaprosiłam do salonu. Gdy sama przyszłam usiadłam na fotelu. Chłopacy byli jacyś niespokojni.
- Coś się stało? - zapytałam niepokojąco.
Chłopacy nic nie odpowiedzieli, tylko dalej siedzieli niewzruszeni.
- Chłopcy? Co się stało? - dalej nalegałam.
- Nic a co miało by się stać? - zapytał Liam. Wzruszyłam ramionami.
- Dobra już nic. Jedliście śniadanie? - zapytałam patrząc na nich po kolei.
- Nie. - odpowiedzieli chórem.
- A chcecie? - zaproponowałam. To chyba jasne, że nie będą siedzieć bez śniadania, nie pozwole na to.
- Tak! - krzyknęli razem. Uśmiechnęłam się.
- Dobra to ja idę robić śniadanie a wy włączcie telewizor i znajdziecie coś dobrze? - zapytałam.Ci pokiwali twierdząco głowami.
- Okey. - odpowiedzieli chórem.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki i postawiłam na stole. Chłopacy także usiedli do stołu i zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku poszłam pozmywać.
- Sandra! - usłyszałam wołanie.
- Tak? - zapytałam. Po chwili w kuchni zjawili się chłopcy.
- Musimy jechać. - powiedział Zayn. Okej, dziwne..
- Gdzie? - zapytałam zdziwiona.
- Do szefa. Ma ważną sprawę. - odpowiedział tym razem Harry.
- Jakiego szefa? - znów zapytałam. Chce wiedzieć tak?
- Simona. - odpowiedział Louis.
- A po co ja mam jechać? - kolejne pytanie.
- Powiedział że też tam masz być.- znów powiedział Louis. Pokiwałam niepewnie głową.
- Ok. Już idę. - położyłam ścierkę na blacie i wyszłam z kuchni.
Poszłam na "korytarz" ubrałam buty, płaszcz i zabrałam torebkę. Chłopacy czekali w samochodzie.
- Dobra. Możemy jechać. - powiedziałam wsiadając do samochodu.
Louis prowadził. Odpalił silnik i wyjechał z posesji. Podróż minęła dość szybko ,gdyż wytwórnia była 20 minut od mojego domu. Zastanawiałam się po co ja tam mam być? Gdy już dojechaliśmy, wysiadłam z auta i poszłam razem z chłopakami do budynku. Musieliśmy pojechać windą ponieważ biuro Simona jest na ostatnim piętrze. Weszliśmy do biura. Mężczyzna siedział na krześle i pisał coś na laptopie. Gdy nas zobaczył od razu wstał z miejsca.
- Witajcie! - powiedział i podszedł do nas z uśmiechem.
- Cześć Simon. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Witaj. Ale ty jesteś coraz piękniejsza.- powiedział i przyglądał mi się z uśmiechem.
- Przestań. Bo się zarumienię - powiedziałam żartobliwie.
- Dobrze. Przechodźmy do rzeczy. Mam tutaj kontrakt. - powiedział siadając przy biurku.
Pokazał mi jakiś papier.
- Więc.. Chcielibyśmy abyś udawała dziewczynę Harry'ego. No wiesz jakieś wspólne imprezy, spacery, pocałunki, trzymanie się za ręce i takie tam. Tak aby to wyglądało realistycznie. - powiedział Simon przyglądając mi się. Wow,
- Okey, ale czemu akurat ja? - zapytałam. Musze to wiedzieć.
- Znasz chłopaków już od paru lat, idealnie się do tego nadajesz. Nie chcemy wiązać w to jakiejś obcej dziewczyny, tobie możemy zaufać. - wyjaśnił.Skinęłam głową.
- Pytałem się chłopaków, zgodzili się tylko teraz jest potrzebna twoja decyzja.- powiedział powoli.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy się zgodzić czy nie. Wszyscy na mnie patrzeli zdenerwowanym wzrokiem. Trudna decyzja.
- Halo, Sandra. Zgadzasz się? - usłyszałam Simona.
- Yyy...tak. - odpowiedziałam niepewnie. Wszyscy obecni rozpromienieli.
- Świetnie. - odpowiedział Simon uśmiechając się szczerze.
- To tyle? - zapytał Louis. Simon spojrzał na niego.
- Tak. - odpowiedział głupawo.
- Możemy już iść? - tym razem zapytał Niall.
- Tak, raczej tak.- powiedział mężczyzna a ja wstałam z krzesła.
- Dobra to chodźcie. - powiedział Louis i ruszył do wyjścia. Poszłam w jego ślady.
- A Sandra musisz to podpisać. - podał mi jakieś dokumenty. Wróciłam się do biurka i chwyciłam długopis.
- Podpisz tu... tu..i tu. - pokazał palcem na puste luki. Złożyłam na nich podpis i odłożyłam długopis obok.Simon spojrzał na kartkę papieru z uśmiechem i skierował swój wzrok na nas - Dobra możecie iść. - powiedział i pomachał nam.
Wstałam z krzesła i wyszłam z pokoju.Udałam się z chłopakami pod windę. Potężne metalowe drzwi rozsunęły się a my weszliśmy do środka. Byłam zszokowana i szczęśliwa. Gdy winda zatrzymała się, wyszliśmy z niej i skierowaliśmy się na parking. Gdy odnaleźliśmy nasz pojazd, wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy. Patrzyłam cały czas w okno i podziwiałam piękno Londynu.