sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 75

Gdy to zrobił, nałożyłam koszulkę oraz bieliznę. Zawołałam chłopaka który w ciągu kilku sekund znalazł się obok mnie. Harry prześledził wzrokiem po mojej sylwetce od góry do dołu i objął mnie w talii przyciągając do siebie. Przybliżył swoje usta do moich i zaczął mnie całować. Oddałam pocałunek kładąc ręce na ramionach chłopaka. Hazz niespodziewanie oderwał się ode mnie i wziął mnie na ręce. Pokierował się do łóżka, gdzie położył mnie na nim i okrył pierzyną. Oddalił się trochę ode mnie i z głupawym uśmiechem zaczął rozbierać koszulkę. Cały czas bacznie obserwowałam jego ruchy. Gdy został w samych bokserkach obszedł łóżko i położył się obok mnie. Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Położyłam głowę na lewej piersi i wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Idź spać kochanie, jest późno. - powiedział loczek.
- Mam wrażenie że czegoś zapomniałam... No tak, leki! Zapomniałam o nich! - wstałam gwałtownie. Gdy już miałam wychodzić Harry wyprzedził mnie i podbiegł do torby. Zaczął w niej szperać aż w końcu wyciągnął małą reklamówkę z lekami.Podszedł z nią do mnie i podał ją. Zaczęłam wyciągać opakowania i wyciągałam każdą tabletkę. Harry w tym czasie poszedł po wodę do popicia. Gdy wrócił, połknęłam tabletki i popiłam je wodą. Odstawiłam wszystko na stolik i położyłam się. Położyłam się na boku i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak Hazz zgasza światło i wchodzi pod kołdrę. Poczułam jak chwyta mnie w talii i kładzie głowę między zagłębieniem mojej szyi. Wtulił się we mnie, czułam jego oddech na mojej skórze. Zasnęłam z ukochaną osobą przy sobie... 

                                                       *Dwa tygodnie później*

Tydzień temu byłam na kontroli u lekarza, który zbadał mnie i dokładnie obejrzał moją nogę. Powiedział że wszystko goi się prawidłowo i nie muszę już nosić niczego usztywniającego. Zdjął mi to cholerstwo z nogi i kazał mi uważać. Dostałam zakaz wykonywania wszelkich rzeczy które mogłyby uszkodzić mi nogę, czyli taniec odpada. Dostałam zwolnienie od lekarza na miesiąc. I także nie mam nigdzie wychodzić, czyli modeling też odpada. Jak to ujął, mam wypoczywać i się kurować aby noga dobrze się zagoiła. A nie latać po wybiegach mody. Już mogę normalnie chodzić, czasami tylko czuję ból, ale nie tak silny jak z początku. Biegać oczywiście też nie mogę, więc chodzę po domu jak żółw. Ale jest jeden plus, nikt nie musi mnie nosić. Teraz siedzę na kanapie w salonie i czekam aż odwiedzi mnie Lily. Parę dni wcześnie dzwoniła do mnie i wypytywała o wszystko. Zaproponowałam jej spotkanie, na co błyskawicznie się zgodziła. Musimy spotkać się u mnie w domu, nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. Podałam brunetce adres i powiedziała że na pewno mnie odwiedzi. Więc siedzę sama i czekam. Na dworzu już zaczął prószyć śnieg i to dość mocno.
Chłopaki pojechali do studia, prawdopodobnie zatwierdzić album. Ostatnie poprawki i będzie gotów. Poinformowali mnie, że nie mam na nich czekać bo pewnie wrócą późno, do tego zrobią zakupy. Więc zostałam sama. Wpatrywałam się w kominek, siedząc na kanapie z kocem na nogach. Gdy przełączyłam na MTV, leciała fajna piosenka. Podgłośniłam telewizor i wstałam z kanapy. Odrzuciłam koc na bok i poszłam do kuchni.

Zgłodniałam, więc zrobiłam sobie kanapki z serem i ketchupem. Wróciłam do salonu podśpiewując sobie piosenkę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Postawiłam talerz z jedzeniem na stoliku i podeszłam do drzwi wejściowych. Pociągnęłam za nie a te się otworzyły. Moim oczom ukazała się średniego wzrostu brunetka. Z uśmiechem podeszła do mnie i przytuliła. Odwzajemniłam pieszczotę, a gdy skończyłyśmy zamknęłam drzwi. Lily zdjęła kurtkę razem z butami oraz czapką. Szalik zostawiła na szyi. Brunetka weszła razem zemną do salonu, po którym zaczęła się rozglądać.Usiadłam na swoje miejsce i spojrzałam na brunetkę.
- Rozgość się. - powiedziałam na co podążyła do kanapy i również usiadła. Spojrzała na talerzyk przede mną.
- Chyba ci przeszkodziłam.. Możesz zjeść, nie krępuj się. - powiedziała zachęcając mnie.
- A może ty chcesz coś do picia? Na dworze jest zimno, mogę zrobić ci herbatę lub kawę.
- No to po proszę herbatę. - powiedziała i spojrzała za okno.
- Dobrze, też sobie zrobię. Za chwilkę wracam. - wstałam z miejsca i podążyłam do kuchni. Z jednej szafki wyjęłam dwie przezroczyste szklanki a z drugiej dwie torebki herbaty. Do czajnika elektrycznego nalałam wodę i włączyłam. Po paru minutach czajnik wyłączył się a ja nalałam wody do kubków.
- Chcesz cukru? - wychyliłam się do dziewczyny.
- Tak, dwie łyżeczki. - odpowiedziała. Sobie również wsypałam dwie łyżeczki i z kubkami poszłam do salonu. Jeden kubek postawiłam przed Lily a drugi przed sobą. Usiadłam na kanapę i zabrałam kanapkę. Wzięłam pierwszego kęsa.

- Więc, jak się czujesz? - zapytała brunetka sącząc napój.
- Powiem ci że dobrze. Dzięki tym lekom wszystko jest w porządku, nie odczuwam już bólu.
- Właściwie, jak to się stało? - zapytała.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale w kawiarni spotkałam się z taką blondynką. - powiedziałam. Dziewczyna przez chwilę zamyśliła się.
- Chyba się domyślam, ale mów.
- No więc, to moja przyjaciółka, już dawna. Pochodzi z Polski, wiesz, razem chodziłyśmy do szkoły, klasy i tak dalej. No i tego feralnego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że mam wyprosić wszystkich z domu, tylko ja mam zostać. No i potem zaczęłyśmy się kłócić, krzyczeć na siebie i mnie zaatakowała nożem. Dwie rany, jedna tutaj i druga z tyłu. - wyjaśniłam dziewczynie wszystko. Patrzała na mnie zszokowana. 
- O mój boże, tak mi przykro. Co za szmata. - powiedziała a ja spojrzałam na nią rozbawiona. Lily nigdy nie przeklinała w mojej obecności.
- No co? - zapytała ze śmiechem.
- Nic nic, po prostu jestem zdziwiona, nigdy nie przeklinałaś w mojej obecności.

- Aj tam, wiesz, przeklinam ale nie tak często. Tylko jak się zdenerwuje zazwyczaj.
- Ach znam to, też jak się zdenerwuje to przeklinam. - przyznałam. Cały czas spędziłyśmy na plotkowaniu o chłopakach i różnych innych babskich pierdołach. Po około godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeprosiłam dziewczynę i udałam się do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam w nich uśmiechniętego od ucha do ucha Nicka. Podszedł do mnie i przytulił z całej siły. Zdziwiona odwzajemniłam uścisk i zamknęłam drzwi za chłopakiem.
- Przyszedłem cię odwiedzić, od chłopaków dowiedziałem się że siedzisz sama w domu, więc chciałem ci potowarzyszyć. - powiedział zdejmując buty.
- Od chłopaków?
- Tak. Dzwoniłem do nich, bo chciałem zapytać się czy nie mieliby czegoś przeciwko gdybym was odwiedził. Powiedzieli że nie ma ich w domu i mogę do ciebie wpaść jak chce bo siedzisz sama. Więc jestem. - zawiesił kurtkę na wieszak i podążył do salonu.

-------------------------------------------------------------------------

Rozdział byle jaki, jakoś straciłam wenę..
W zeszłym tygodniu rozdziału nie było, gdyż świętowałam swoje urodziny a potem nagle zmarła mi bliska osoba, więc nie miałam siły go dokończyć..
Przepraszam i piszcie komentarze, bo chce zobaczyć ze ktoś to czyta, prosze..

1 komentarz:

► Zostaw komentarz, to motywuje! c;
► Jeśli chcesz być na bieżąco, zaobserwuj!