sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 73

Przed szpitalem stało pełno ochroniarzy i mnóstwo paparazzi próbujących wejść do środka.Stałam przerażona. Jak ja mam niby przejść? Halo, przecież mam unieruchomioną nogę!
- Wow, dużo ich. - powiedział Nick.
- Jak my przejdziemy?! - zwróciłam się do chłopaków.
- Przejdziemy, spokojnie. - powiedział Harry.
- Jakbyś nie widział to mam unieruchomioną nogę geniuszu! Jak ja mam niby przejść? Mam biegać? Pomyśl trochę. - powiedziałam zdenerwowana.
- Ja myślę, w przeciwieństwie do ciebie!  - powiedział Hazz.
- Dość! - krzyknął Nick. - Musicie się kłócić? - zapytał patrząc na nas.
- Mamy teraz większy problem niż te wasze kłótnie. - powiedział Zayn. Wywróciłam oczami i spojrzałam na Harry'ego. Posłałam mu przepraszające spojrzenie i wróciłam wzrokiem na drzwi.
- Zadzwonię do Paula, powiem żeby ktoś podjechał samochodem pod drzwi i wsiądziemy. - powiedział Harry wyjmując telefon.
- Mam lepszy pomysł. - usłyszałam pomruk Nicka. Po chwili zacisnął swoją dłoń na mojej talii i zaczął iść w kierunku recepcji.

- Przepraszam, ale czy jest tutaj jakieś tylne wyjście? - zapytał recepcjonistkę. Ona spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem a ja uśmiechnęłam się do niej zakłopotana.
- Owszem, jest ale nie wiem czy państwo mogą z niego skorzystać. - powiedziała i wróciła wzrokiem na karty pacjentów. Poczułam jak Nick napina się, na co pogłaskałam go po ramieniu w ramach pocieszenia. Spojrzałam w bok gdzie ciągnął się długi korytarz. Po chwili wyszedł doktor. Mój doktor. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i zaczął się zbliżać.
- Coś się stało? - zapytał i zaczął przeglądać mi się.
- Nie nie, po prostu mamy problem..
- Jaki? - dopytywał.
- Przy wejściu jest pełno reporterów, a my nie chcemy żeby nam robili zdjęcia.. Rozumie pan, tym bardziej gdy jestem w takim stanie. - powiedziałam na co pokiwał głową.
- Mam dla was idealne wyjście. Zapraszam za mną. -  powiedział po chwili z uśmiechem.
- Chodźcie, lekarz nam pomoże! - krzyknął Nick do przyjaciół. Zwrócili głowy w naszą stronę i podeszli. Szliśmy razem za doktorem, który poprowadził nas na tyły ogromnego budynku.

Po kilku minutach chodzenia, znaleźliśmy się przed drzwiami. Nad nimi wisiała tabliczka "Wyjście awaryjne".
- Możecie tędy wyjść, fotoreporterzy pewnie nie wiedzą że wyjdziecie tym wyjściem. - powiedział i je popchnął. Moim oczom ukazał się nieduży plac, który był ogrodzony płotem, w którym zrobiona była brama.
- Zadzwonię po Paula żeby podjechał z chłopakami tutaj autem. - powiedział znów Hazz i oddalił się parę kroków. Stałam cały czas podtrzymywana przez Nicka.
- Dziękuję doktorze, nie wiem co byśmy bez pana zrobili. - odezwałam się do starszego mężczyzny.
- Nie ma za co, na prawdę. U nas w szpitalu już nie raz była taka sytuacja więc wiem co robić. - powiedział.
- Na prawdę? - zapytałam nie dowierzając.
- Tak, raz do naszego szpitala trafiła księżna Kate w piątym miesiącu ciąży, źle się czuła i zawieźli ją do nas. - powiedział. - To był istny koszmar, pełno reporterów. - zauważył śmiejąc się. - Na dodatek to ja byłem jej lekarzem.
- Mam się czuć zaszczycona? - zapytałam ze śmiechem.

- Ależ nie, pani Sandro. - powiedział. Przez chwilę rozmawialiśmy dopóki nie przyszedł Harry.
- Już jadą, mogą tutaj wjechać tak? - zapytał doktora.
- Naturalnie, tylko otworzę bramę. - powiedział i nacisnął guzik przy drzwiach. Po chwili brama zaczęła się otwierać.
- Wiedzą dokąd? - zapytałam.
- Tak, wytłumaczyłem wszystko. Powinni niedługo być. - powiedział. Po dziesięciu minutach zjawili się w końcu. Podjechali jak najbliżej wejścia. Wszyscy wsiedli, oprócz mnie i Nicka. Chciałam pożegnać się z doktorem, a on z racji tego że mnie trzymał musiał poczekać.
- Dziękuję doktorze, za wszystko na prawdę nam pan pomógł. - powiedziałam do starszego faceta.
- Na prawdę nie musi mi pani dziękować a teraz proszę jechac do domu i odpoczywać. Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy, ale nie w takich drastycznych sytuacjach. - uśmiechnął się lekko. - Opiekujcie się nią. - powiedział do Nicka na co pokiwał głową. Ostatni raz spojrzałam na doktora i razem z Nickiem podążyłam do samochody. Przy jego pomocy usiadłam, całkiem z przodu. Siedziałam między Harry'm a Nickiem.

Hazz cały czas spoglądał w okno jedynie raz zaszczycił mnie spojrzeniem. Nick cały czas mówił coś do mnie jak również reszta. Gdy wyjeżdżaliśmy z terenu szpitala pełno fotoreporterów zaczęło robić zdjęcia, na szczęście szyby było przyciemniane a także dla pewności zakrywałam się bluzą. Nawet niektórzy z nich biegli za naszym samochodem żeby zrobić zdjęcia. To trochę chore. Rozumiem że muszą za wszelką scenę zdobyć zdjęcia ale żeby ryzykować życie? Przecież gdyby wybiegli za nami na ulice mogliby zostać potrąceni przez samochód. To wszystko jest takie popieprzone, cały ten show biznes.
- Nad czym tak myślisz? - zapytał Nick.
- O niczym, tak po prostu. - powiedziałam do bruneta.
- Jak się czujesz? - tym razem usłyszałam Louisa. Prowadził samochód, zresztą jak zawsze. Wychyliłam się lekko w bok aby spojrzeć na niego w lusterku, Obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem i wrócił wzrokiem na drogę.
- Dobrze, tylko pamiętaj, musimy pod drodze wstąpić do apteki po leki. - przypomniałam mu. Pokiwał twierdząco głową. Droga minęła nam w zupełnej ciszy, gdy zatrzymaliśmy się przy aptece, wyjęłam z torby receptę i podałam ją Nickowi.

Szybciej zaproponował że pójdzie kupić mi leki więc się zgodziłam. Nie miałam nawet wyjścia, uparł się jak nie wiem. Gdy Nick poszedł do budynku, wszyscy postanowili wyjść z auta "przewietrzyć się". Ja oczywiście została, mimo tego że chcieli mi pomóc wyjść. Nie skorzystałam z ich propozycji i zostałam w samochodzie, podobnie jak Harry. Siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, ale w końcu postanowił się odezwać.
- Przepraszam. - powiedział.
- Za co?
- Za to co powiedziałem w szpitalu, nie powinienem tak na ciebie naskakiwać. Byłem po prostu zdenerwowany, martwiłem się o ciebie. - wyjaśnił i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Złapałam go za rękę i splotłam nasze palce razem.
- Rozumiem Harry, jest w porządku. - powiedziałam uśmiechając się do niego. Odwzajemnił uśmiech i uniósł nasze dłonie do swoich ust. Pocałował je i uśmiechnął się szeroko. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają i zaczęli wszyscy wchodzić. Niedługo potem Louis wyjechał z terenu apteki i jechał w kierunku domu. Oparłam głowę na ramieniu Harry'ego i bawiłam się palcami. Spojrzałam za okno i stwierdzam, że jest południe. Na pewno. Po paru minutach znaleźliśmy się na podwórku naszego domu. Ja z Nickiem wysiedliśmy pierwsi. Zadrżałam gdy poczułam chłodne zimowe powietrze. Wtuliłam się bardziej w bok Nicka, na co się uśmiechnął. Odebrał torbę od Eleanor, która nie chciała jej nawet dać. Podążył zemną do domu, gdzie pomógł mi zdjąć rzeczy.

--------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuję kochanej Darii, która ma dzisiaj urodziny! Wszystkiego Najlepszego kochana, dużo zdrowia, szczęścia i miłości! Dziękuję za wszystko! <3 Rozdział napisany dla ciebie! ;)

4 komentarze:

  1. O MÓJ BOŻE! DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ BARDZO 💟💟 Jesteś cudowna tak jak twój blog ❤❤❤❤ Dziękuję 💕💕 Jeju dziękuję dziękuję bardzo ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, podoba mi się twój styl pisania ;) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń

► Zostaw komentarz, to motywuje! c;
► Jeśli chcesz być na bieżąco, zaobserwuj!